niedziela, 14 sierpnia 2016

Dziekuję!

Dzień dobry wszystkim!

Chciałabym wszystkim podziękować za... 1000 wyświetleń! 


Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

Nie spodziewałam się tak dużego zainteresowania! :)

Bardzo jest mi miło i liczę, że niedługo będzie Was więcej. 

Pozdrawiam! :)

------------------------- 

PS. Rozdział pojawi się niedługo, ponieważ mam małe przemeblowanie w domu i nie mam za bardzo czasu :)

czwartek, 4 sierpnia 2016

Rozdział 7

Ron jak zwykle aportowal się koło swojego domu. Pchnął skrzypiącą bramkę i wszedł po trzech schodkach na małą altankę. W oknie widział Hermionę krzątającą się po kuchni. Otworzył drzwi i wszedł do domu, zostawiając płaszcz na wieszaku. Kwiatki, które kupił po drodze, schował za plecami. Hermiona była ubrana w sukienkę i stała w kuchni.

- Wróciłem! - powiedział Ron i podszedł ucałować narzeczoną i dać jej bukiet.

Hermiona przywitała się z mężczyzną i pocałowała w podzięce za kwiaty, które niezmiernie ją ucieszyły. Wsadziła je od razu do wazonu i usiedli do stołu. Sprawa z Krumem nie dawała jej jak na razie spokoju. Hermiona z zafascynowaniem słuchała o dzisiejszej wizycie Ron'a i Harry'ego w św. Mungu, a gdy zaczęła opowiadać o sukcesie WESZ, już całkowicie zapomniała o jej byłym wielbicielu. Po kolacji razem z narzeczonym spędzili miły wieczór we własnym towarzystwie.

Nazajutrz Ron jak zwykle ruszył do pracy, a Hermiona z racji dnia wolnego planowała odwiedzić swoją przyjaciółkę, Ginny. Pożegnała Ron'a całusem w policzek i sama zaraz po nim apotowała się do Nory. W drzwiach przywitała ją pani Weasley.

- Hermiona! Jak miło Cię widzieć! Siadaj i opowiadaj co u Ciebie i Ron'a. - pani Weasley przytuliła ją i od razu zaprowadziła do kuchni.

- Wszystko dobrze. - uśmiechnęła się Hermiona. - Przyszłam do Ginny. Jest u siebie?

- Tak. Kończy pakować rzeczy. Jutro ma je przenieść do Doliny Godryka. - uśmiechnęła się pani Weasley i wróciła do robienia obiadu.

Hermiona wspięła się po schodach do pokoju rudowłosej. Jeszcze niedawno sama tu mieszkała, gdy z Ron'em szukali dla siebie domu. Teraz Ginny przeprowadza się do Harry'ego i zaczną przygotowania do ślubu.
Hermiona uchyliła drzwi i zauważyła swoją przyjaciółkę nerwowo przykładająca do siebie dwie bluzki i przeglądająca się w lustrze.

- Zdecydowanie zielona. - zaśmiałą się i krzyżując ręce na piersi oparła się o futrynę.

Ginny obróciła się szybko i zaskoczona przybyciem przyjaciółki od razu rzuciła się jej na ręce.

- Mionka! - zawołała i pociągnęła dziewczynę na kanapę.

Przyłożyła do siebie wie bluzki i zapytała dziewczynę:

- Na pewno zielona?

- Pasuje Ci do włosów i oczu. - uśmiechnęła się Hermiona i wzięła do ręki Proroka Codziennego z komody.

Przeglądnęła go, ale nic nie zwróciło jej uwagi. W tym czasie Ginny przebrała się już w zieloną bluzkę i w myślach przyznała przyjaciółce rację. Miała nadzieję, że Harry'emu tez się spodoba.

- Ginny, chciałam z Tobą pogadać. - powiedziała Hermiona.

- Coś się stało? - zaniepokoiła się Ginny.

- Niee... Tak. - westchnęła Hermiona. - Wrócił Wiktor Krum i chce się ze mną zobaczyć.

- Chyba nie mówisz, że pójdziesz. - zagadnęła Ginny.

- Muszę, inaczej on się nie odczepi i jeszcze przyjdzie do nas jak w domu będzie Ron, a wiesz, że ten go nie za bardzo toleruje. - westchnęła Hermiona.

- Okej. Rób co uważasz za odpowiednie, ale pamiętaj, że masz narzeczonego. - powiedziała Ginny i przytuliła przyjaciółkę dla dodania jej otuchy.  

Pogadały jeszcze chwilkę i Hermiona wróciła do swojego domu. Znalazła czysty kawałek pergaminu i wysłała wiadomość do Wiktora. Teraz tylko pozostało jej czekanie na odpowiedź.

---------------
Hej!
Wyjeżdżam i nie będzie mnie :(
Następny rozdział oczekujcie po weekendzie :)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania!

wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział 6

Hermiona była w szoku. Za drzwiami stał Wiktor Krum. Ten sam, którego zapamiętała ze ślubu Bill'a i Fleur. Wydawał się w ogóle nie zmienić. Dalej miał szpiczasty nos i króciutko przycięty zarost. Kobiety w jego towarzystwie pewnie alej reagowały cichutkimi uśmieszkami. Chociaż była zaręczona, jego uroda i męskość dalej wzbudzały i w niej wiele emocji.

- Witaj, Wiktorze. - powiedziała Hermiona i uścisnęła jego wyciągniętą rękę.

Mężczyzna podniósł ją do ust i delikatnie ucałował co wywołało rumieńce na policzkach Hermiony. Uśmiechnął się na ten widok. Hermiona była zaniepokojona. Za chwilę miał wrócić Ron, więc musiała jakoś spławić przybysza, by nie wzbudzał podejrzeń.

- Co tu robisz? - zapytała Hermiona.

- Przyjechałem do Ciebie. - uśmiechnął się Wiktor. - Mogę wejść?

Hermiona zaskoczona w pierwszym momencie nie mogła wydusić słowa, ale w końcu, przypominając sobie o kolacji postanowiła pozbyć się nieproszonego gościa. 

- Niestety, ale jestem umówiona i śpieszę się. Spotkajmy się kiedy indziej. - powiedziała w nadziei, że to go przegoni.

- No dobrze. - westchnął Krum. - Do zobaczenia.

Wiktor chciał pocałować Hermionę w policzek, ale ta się odsunęła i posłała mu blady uśmiech. Mężczyzna wycofał się z entuzjazmem. Ponownie znowu ją zobaczy!

A Hermiona? Zamknęła szybko drzwi i oparła się o nie plecami głęboko oddychając.

"Co za dzień" - pomyślała i ruszyła do kuchni wyciągnąć pieczeń z piekarnika.



piątek, 29 lipca 2016

Miniaturka #2 Draco + Hermiona

Hermiona szła właśnie do pokoju wspólnego Gryfonów. Zamierzała poświęcić czas na czytaniu którejś z książek wypożyczonych wczoraj z biblioteki. Kątem oka zauważyła blond czuprynę, która mignęła jej w stronę biblioteki. Postanowiła to sprawdzić, bo w końcu jest prefektem naczelnym. Ruszyła za postacią, która jej kogoś przypominała. Wślizgnęła się przez uchylone drzwi do biblioteki i znowu mignęły jej przed oczami blond włosy. Hermiona wiedziała kto to może być.
Draco Malfoy.
Wchodził właśnie do działu Ksiąg Zakazanych. W ręce połyskiwał mu srebrny klucz. Hermiona zdenerwowana weszła tam za nim. W środku nie mogła go nigdzie znaleźć. Już bała się, że to był Irytek, który chciał jej zrobić na złość. Wróciła do głównych drzwi, ale te były zamknięte. Hermiona nie miała przy sobie różdżki, więc tylko uderzała w drzwi coraz bardziej zdenerwowana. Zaczęła nerwowo pukać do drzwi i wołać o pomoc.

- Nie trudno było Cię tu zwabić. - Hermiona usłyszała czyjś głos za sobą.

Obróciła się i przylgnęła plecami do drzwi. W dalszym ciągu ciągnęła za klamkę w nadziei, że ta ustąpi. Rozglądnęła się na boki i nikogo nie zauważyła. Przestraszona zaczęła znowu natarczywie pukać do drzwi.Jej oddech przyśpieszył, a ona czuła się jak po długim biegu.

- Są zamknięte. - usłyszała znowu za sobą ten głos.

Obróciła się pomału, a kątem oka zauważyła postać. Znowu przylgnęła do drzwi i wpatrywała się w osobę przed nią.

- Czego chcesz? - spytała, kiedy nabrała trochę odwagi.

- Poznajesz mnie? - zapytała postać, ściągając kaptur z głowy.

Hermiona zobaczywszy kto to jest jeszcze bardziej się zdenerwowała.

- Malfoy! - krzyknęła prawie wypluwając to słowo z ust.

- Witaj Granger. - zaśmiał się Dracon. - Podoba Ci się tu? - spytał i rozglądnął się wokół.

- Wypuść mnie stąd! - krzyknęła.

- A co? Strach Cię obleciał? - zadrwił Draco.

- A nawet jeśli to co? Przetrzymujesz mnie tu jak jakiegoś więźnia! To nie jest Azkaban! - krzyknęła Hermiona.

Dracon pojmując słowa brunetki, podszedł do niej szybkim krokiem i złapał za policzki.

- Nie chciałem Cie przestraszyć. - szepnął.

Hermiona zaskoczona jego nagłą zmianą chciała coś powiedzieć, ale przeszkodził jej w tym jego palec na jej ustach. Poczuła jaką ma aksamitna skórę, a on wreszcie dotknął tych malinowych ust. Był zaskoczony jak delikatne i gładkie są.

- Nie psuj chwili. - szepnął.

Hermiona nie mogła nic powiedzieć, więc tylko patrzyła mu się w oczy. Wiedziała co Draco zaraz zrobi. Rozum podpowiadał jej, że nie powinna mu pozwolić. Przecież to jej wróg! Ale serce chciało tego. Pragnęła tego, jakby było to jej najskrytsze pragnienie. Draco widząc minę dziewczyny uśmiechnął się i powoli zbliżył się do niej. Sam tego chciał, a że za dwa tygodnie koniec szkoły, mógł już nigdy nie zasmakować tych ust. Draco przybliżył się i stykał się z dziewczyną nosami. Ich oddechy zmieszały się, a chłopak mógł poczuć jej perfumy. Świat przestał ich obchodzić. Tylko oni liczyli się w tej chwili. Nie mogąc wytrzymać napięcia w tym samym momencie zderzyli się w pocałunku, który wyrażał pożądanie i tęsknotę. Pocałunek trwał i trwał, a gdy Draco odsunął się by zaczerpnąć powietrza ujrzał zaróżowione policzki brunetki. Uśmiechnął się i jeszcze raz musnął jej usta. Na co ona zareagowała tym samym. Wreszcie odsunęli się na dobre. Draco wpatrywał się w oczy brunetki i głaskał ją po policzku.

- Kocham Cię. - szepnął, a po chwili sam zdziwił się swoimi słowami.

Hermiona zaskoczona,, a jednocześnie ucieszona tymi słowami pocałowała Dracona jeszcze raz.

- Ja Ciebie też. - uśmiechnęła się.

Draco otworzył drzwi i razem ramię w ramię, trzymając się za ręce wyszli z biblioteki. Chłopak odprowadził ją do pokoju Gryfonów i jeszcze raz pocałował dziewczynę.

- Dobranoc. - uśmiechnął się i odszedł.

Hermiona jak i Draco nie mogli zasnąć tej nocy. Czuli na swoich ustach dotyk ust tej drugiej osoby. Hermiona była szczęśliwa, a Draco wreszcie poczuł się kochany.


wtorek, 26 lipca 2016

Rozdział 5

Harry razem ze swoim przyjacielem ruszyli do gabinetu Kingsley'a. Musieli jak najszybciej powiedzieć mu co stało się w św. Mungu. Harry zastukał do drzwi jego gabinetu, a potem uchylił drzwi. Kingsley siedział przy biurku i gdy spostrzegł kto jest w drzwiach od razu wstał.

- Witaj, Kingsley. - powiedział Harry, a zza niego wychylił się Ron.

- Harry, proszę wejdź. - powiedział w podszedł do mężczyzn. - Witaj Ronaldzie. - Ron kiwnął mu głową na powitanie. - I jak sprawy w św. Mungu?

- Niedobrze. - westchnął Ron.

Usiedli, a Harry opowiedział Kingsley'owi o wszystkim czego byli dzisiaj świadkami. Kingsley był zaskoczony.

- Ale przecież Cedrik Diggory nie żyje! - krzyknął zdegustowany Kingsley.

- Ja też jak uważałem. On umarł na moich oczach. - westchnął Harry.

- Jutro pójdę tam i to sprawdzę. - powiedział Kingsley. - A teraz jesteście wolni.

Ron ucieszony szybkim powrotem do domu szybko pożegnał się z nimi i wyszedł z Ministerstwa. W kieszeni dał o sobie przypomnieć liścik od Hermiony. Ron nigdy nie był wylewny w uczuciach, ale wiedział, że stało się coś dobrego. Postanowił kupić Hermionie różę. Zadowolony teleportował się do swojego domu. Już w progu poczuł, że atmosfera jest napięta. 

~*~

Hermiona uwijała się jak w ukropie, bo wiedziała, że za niedługo ma wrócić Ron z pracy. Chciała by wszystko było idealnie i perfekcyjnie. Stół nakryła białym obrusem w granatową kratę i poustawiała ich najlepsza zastawę. Pieczeń (według przepisu Molly Weasley) dochodziła w piekarniku, a sałatka mieszała się na kuchni. Gdyby nie użyła magii, byłaby spóźniona o jakieś dwa sosy do pieczeni. Chciała zrobić niespodziankę swojemu narzeczonemu. Kiedy usłyszała, że ktoś się teleportował, zaniosła sałatki na stół i ściągnęła fartuch.

- Już idę! - krzyknęła, gdy usłyszała dzwonek do drzwi, co ją zaskoczyło, bo Ron nigdy nie dzwoni.

"Pewnie zapomniał kluczy." - pomyślała.

Ruszyła w stronę drzwi, jeszcze przeglądają się w lustrze. Miała na sobie swoją ulubioną sukienkę w kwieciste wzory i białe sandałki. Przekręciła klucz w zamku z lekkim zgrzytem i otworzyła drzwi.

- O boże! - krzyknęła widząc kto stoi zza drzwiami.

Hermiona była tak zaskoczona, że nie mogła wydusić ani słowa więcej.

- Witaj, Hermiono.
----------------
Zapraszam do komentowania :)
Pozdrawiam!


niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział 4

Harry wraz z Ron'em teleportowali się do św. Munga. Mężczyźni wjechali windą na IV piętro, a głos z głośnikpa ogłosił, że są na oddziale: "Urazy pozaklęciowe".  Uzdrowiciele od razu jak rozpoznali dwójkę Aurorów, zaprowadzili ich do jednego z łóżek. Było zastawione parawanem, a na łóżku leżała postać mężczyzny.

- Jest wyczerpany. Podajemy mu odpowiednie eliksiry, ale kuracja wymaga czasu. - wytłumaczył im uzdrowiciel.

Harry popatrzył się na mężczyznę leżącego na łóżku. Nie wierzył własnym oczom. Mrugał oczami, przecierał je rękami, myśląc, że coś mu się przewidziało. Niestety nie. Na łóżku leżał Cedrik Diggory.

- Harry... - szepnął Ron.

Ronald tak samo jak Harry rozpoznał postać na łóżku. Przestraszył się, bo nie wierzył własnym oczom. Co prawda Cedrik miał nieogoloną brodę, ale jego twarz była tak zmęczona, że wyglądał jak zupełnie ktoś inny. Ciemne włosy, trochę przydługie, były rozrzucone po poduszce i posklejane. Ron zerknął na Harry'ego, który przecierał oczy rękami. On tez to widział.

- Ron, czy... Czy to Cedrik Diggory, czy ja śnię? - spytał Harry, cały czas wpatrując się w postać leżąca na łóżku.

- Harry, lepiej abyśmy zgłosili to Kingsley'owi. - szepnął Ron.

- Najpierw upewnijmy się, ze to on. - powiedział Harry i poszedł do łóżka.

Mężczyzna leżał nieruchomo i wpatrywał się w sufit. Harry dopiero teraz zauważył, że jest przywiązany. Pewnie musiał się rzucać lub chciał wstać. Harry pochylił się nad nim, a mężczyzna lekko przewrócił głowę w jego stronę i teraz ich spojrzenia się spotkały.

- Harry Potter... - wychrypiał mężczyzna.

- Cedrik? - spytał Harry z napięciem w głosie.

Mężczyzna zaśmiał się gardłowo, ale śmiech przerwał mu natarczywy kaszel. Gdy już się uspokoił, znowu zwrócił się do Harry'ego.

- Gdzie twój wierny przyjaciel, pan Weasley? - spytał mężczyzna.

- Jestem tutaj! - krzyknął Ron i podszedł do łóżka z drugiej strony.

Mężczyzna znowu się zaśmiał.

- Ahh... kogoś mi tu brakuje. - znowu kaszel przerwał mu wybuch śmiechu. - No co? Nie poznajesz mnie, Potter?

Harry zerknął na Ron'a, ale ten uważnie obserwował postać leżącą na łóżku.

- To ja Cedrik. - prychnął mężczyzna.

- Nie wierz mu, Harry. - szepnął Ron.

Cedrik Diggory zwrócił swoją głowę w jego stronę. Zlustrował go spojrzeniem i dalej zaczął mówić, cały cza patrząc na Ron'a.

- Na czwartym roku podczas Turnieju Trójmagicznego kazałem Ci iść do łazienki dziewczyn, bo odkryłem jak otworzyć jajo, a wcześniej ty powiedziałeś mi, że pierwsza konkurencją są smoki. - westchnął Cedrik.

Zwrócił swoją głowę z powrotem do Harry'ego.

-To on. - powiedział Harry do Ron'a, który dalej wyglądał na nie przekonanego.

- Co Ci się stało? - zapytał Harry.

- Długa historia. - zaśmiał się Cedrik i zamknął oczy. - Masz czas mnie wysłuchać, czy może lepiej aby wysłuchał mnie Kingsley?

Harry westchnął.

- Myślę, że Kingsley byłby lepsza partią. - powiedział Harry i wydobył z kieszeni pióro i pergamin.

- Oh, fantastycznie. Przyjedzie zgraja dupków. - zaśmiał się Cedrik.

Kolejny napad kaszlu przywołał uzdrowiciela, który wygonił Harry'ego i Ron'a z sali, którzy teleportowali się do Ministerstwa.

- Cóż, ja mu nie wierzę. - westchnął Ron i razem ruszyli zdać relację Kingsley'owi.

Rozdział 3

Hermiona szła ulicą Pokątną w stronę Esów i Floresów, wzrokiem szukała swojej przyjaciółki. Ginny zauważywszy Hermionę, zaczęła energicznie machać ręką w jej stronę. Brązowowłosa spostrzegła Ginny i ruszyła w jej stronę.

- Cześć! - wykrzyknęły dziewczyny w tym samym momencie i przytuliły się.

- Masz już pomysł na prezent dla Harry'ego? - spytała Ginny.

- Myślałam, aby kupić mu nowe pióro. - powiedziała Hermiona i zaciągnęła Ginny w stronę odpowiedniego sklepu.

Pióra Amanuensisa to mały sklep z piórami i atramentem, znajdujący się obok Madame Malkin - szaty na wszystkie okazje. Hermiona weszła do sklepu i rozglądnęła się po wystawach. Każda była podpisana, a można tu było znaleźć różne rodzaje piór. Uwagę Hermiony przykuło pióro, podobne do takiego, którego posiadała Rita Skeeter. Na wystawie było tylko jedno.

- Pióro Samopiszące. - szepnęła Ginny.

- No ta mam już prezent. - uśmiechnęła się Hermiona i poprosiła sprzedającego o zapakowanie go.

Hermiona zadowolona z zakupu, poszła z Ginny do Esów i Floresów. Na wystawie stała tylko jedna książka - Życie i kłamstwa Albusa Dumbledore'a. Ginny prychnęła na widok tej książki.

- Minęło cztery lata. - westchnęła Hermiona i weszły razem do księgarni.

W środku nic się nie zmieniło. Dalej wszędzie walały się książki i czuć było zapach pergaminu. Ginny zakupiła tutaj dwie książki dla Harry'ego - "Historyczne miejscowości magiczne" oraz "Magiczne hieroglify i logogramy". Zadowolone dziewczyny opuściły księgarnię i dla poprawy humorów ruszyły do Lodziarni Floriana Fortescue.

- Hermiono, moi rodzice chcą jutro wyprawić dla Harry'ego przyjęcie urodzinowe. Ron pewnie Ci powie dzisiaj. Ojciec ma mu przekazać  w Ministerstwie. Jesteś zaproszona, ale nie można powiedzieć nic Harry'emu. - uśmiechnęła się Ginny.

- No jasne. - odpowiedziała jej Hermiona.

Porozmawiały jeszcze chwilę o sukcesie WESZ, nadchodzących urodzinach Harry'ego i każda teleportowała się do swojego domu. Hermiona teleportowała się w zaułku na jedną z ulic Londynu. Miała w planach zrobić jeszcze zakupy spożywcze i przygotować kolację dla siebie i Ron'a. Dzisiaj miała co świętować. Zrobiła zakupy w mugolskiej dzielnicy, tam gdzie zawsze chodziła z rodzicami i wróciła do domu. Kolacja musi być wspaniała.
---------------

Zapraszam do komentowania!
Pozdrawiam :)

sobota, 23 lipca 2016

Miniaturka #1 - Harry + Hermiona

Było pochmurno. Wiatr wiał i rozwiewał ludziom włosy. Zapowiadała się piękna pogoda, ale w jeden sekundzie wszystko spochmurniało. Zrobiło się szaro i zimno. Można było pomyśleć, że zbliżają się dementorzy, ale to nie było to.
Grupka osób w czarnych szatach stała nad grobem. Byli tam wszyscy. Wszyscy, którzy przeżyli III bitwę o Hogwart.
Powód był tylko jeden.
Pogrzeb.
Pogrzeb jego.
Wybrańca, który poświęcił całe swoje życie dla dobra innych.
Hermiona Potter stała w objęciach swojej najlepszej przyjaciółki - Ginny Zabini. Hermiona łkała cichutko, a w koło niej stały jej dzieci. Trójka chłopców. Wszyscy podobni do ojca. Ojca, którego już nie zobaczą. Najstarszy - James - wiedział co się stało, bo był wtedy na pierwszym roku w Hogwarcie. Najmłodszy - Tom - miał dopiero dwa latka. Nie mógł pojąć co się stało. Najgorsze było to, że czwartego dziecka Harry nie pozna. Hermiona spodziewała się kolejnego syna.
Pani Potter była zrozpaczona. Właśnie żegnała swojego męża już na zawsze. Podeszła do trumny. Harry chciał być pochowany jak mugol. Ze swoimi rodzicami. I tak też się stało. Nad imionami jego rodziców było napisane:

Harry James Potter,
Wybraniec
zm. 31 lipca 2016 r, w wieku 36 lat

Obrzęd pogrzebowy trwał. Hermiona położyła na jego trumnie białe róże. Harry zawsze jej przynosił białe róże i to właśnie nimi chciała pożegnać jego ciało, bo wiedziała, że jego dusza pozostanie razem z nią i dziećmi na zawsze. Dotknęła trumny i pogłaskała ją, wyobrażając sobie, że to jego ręka, która z taką czułością zawsze tuliła ją, gdy drugą głaskał po włosach.
Trzy słone łzy spadło na trumnę. Hermiona otarła policzki i wróciła na swoje miejsce.
Powoli trumna opuszczała się w dół. Bez magii. To miał być prawdziwy mugolski pogrzeb. Hermiona przypomniała sobie tamte wydarzenia.
Stojącego przed nią Tom'a Riddle'a. Celującego różdżką w jej serce. Potem wszystko działo się tak szybko. Harry rzucający się przed nią i w tym samym momencie wystrzał dwóch takich samych zaklęć.
Avada Kedavra.
Oba ugodziły i Harry'ego i Tom'a. Harry bez życia opadł na nią, a ona płakała. Straciła go.
A tak go kochała.
Miłość nie przezwycięża wszystkiego.

Rozdział 2

W Ministerstwie działo się coraz gorzej. Coraz więcej mugoli zostało zaatakowanych i prawdopodobnie umierali w ten sam sposób - przez rzucenie Cruciatusa. Najgorszy był Prorok Codzienny. Ostatnio pojawił się nawet artukuł o Dolores Umbridge, co jest bardzo dziwne, gdyż prawdopodobnie zmarła ona w Azkabanie:


Dolores Umbridge: czy na prawdę nie żyje?

Jak podaje strażnik Azkabanu, 29 lipca zmarła Dolores Umbridge, znana jako Wielki Inkwizytor Hogwartu. Wiele osób nie wieży w jej rychłą śmierć i domaga się wyjaśnień od Ministerstwa. 
Z kolei Harry Potter mówi: Jest tak podła, że nie zdziwiłbym się, gdyby upozorowała swoją śmierć, by uciec z Azkabanu.

Także woźny Hogwartu - Argus Filch - oszalał na wieść o śmierci Dolores Umbridge. Przypomnijmy, że ponad sześć lat temu był jej sprzymierzeńcem w Hogwarcie oraz członkiem jej Brygady Inkwizycyjnej. Ostatnio znaleziono jej różowy płaszcz (zawierał broszkę z jej odręcznym imieniem i nazwiskiem), a w Ministerstwie odkryto, że jej dawny gabinet został otwarty, chociaż nałożone były na niego zaklęcia zamykające.
Miejmy nadzieję, że Dolores Umbridge jednak nie żyje.


Harry odłożył Proroka Codziennego na biurko i wstał, aby rozprostować nogi. Niespodziewanie do jego biura wleciał samolocik z pergaminu. Wiadomości wewnętrzne. Harry rozwinął pergamin i zaczął czytać.

Harry, jesteś potrzebny w św. Mungu. Trafił tam zaatakowany czarodziej. 
Majaczy coś o jakiejś kobiecie. Musisz sprawdzić co z nim. 
Weź ze sobą Weasley'a. 
Kingsley

Harry zgniótł pergamin i schował do wewnętrznej kieszeni szaty. Ruszył do biura obok, który był Ron'a (razem z Harrym zdecydował się zostać Aurorem i Hermiona była z niego bardzo dumna). Harry był zadowolony, bo wreszcie dostał jakieś ważniejsze zadanie. Ale nie wiedział, że niedługo będzie miał na karku swojego dawnego wroga.

                                                        ***


Hermionę od rana rozpierała duma. Jej WESZ nareszcie został zaakceptowany przez Aurorów. Kingsley postanowił zacząć z nią współpracę o dobro skrzatów domowych. Hermiona miała przygotowany plan działania, który Kingsley trochę zmienił by nie dopuścić do całkowitego zniewolenia skrzatów. Wreszcie doszli do porozumienia i wniosek trafi niedługo do Departamentu Przestrzegania Praw Czarodziei. Wysłała sowę do Ron'a, aby po pracy wrócił szybko do domu, bo ma dla niego niespodziankę. Ron jako dawny skarbnik i aktualnie jej narzeczony był wtajemniczony w sprawy WESZ. Nie mogła się doczekać kiedy mu o tym powie.
Z zamyśleń wita Hermionę stukot w okno. Oczekiwała sowy od Ron'a z odpowiedzią na jej wcześniejszy list, ale ta była inna i oczywiście Hermiona od razu ją rozpoznała. Był to Errol. Rodzinna sowa Weasley'ów. Hermiona otworzyła okno i wpuściła sowę do środka.

- Co tam masz dla mnie? - zapytała Hermiona i odwinęła pergamin od nóżki sowy.

Dała jej kilka przysmaków dla sów i rozwinęła pergamin. Od razu rozpoznała pismo przyjaciółki.

Hermiono,
mam do Ciebie malutką prośbę. Zbliżają się 24. urodziny Harry'ego, 
a ja nie mam jeszcze prezentu. Sądząc po twoich opowieściach z Ministerstwa
pewnie zapomniałaś jesteś bardzo zajęta sprawami z WESZ i nie masz czasu.
Co ty na to, abyśmy dzisiaj wybrały się na Pokątną? 
Ginny

Hermiona złapała się za głowę. Dzisiaj 30 lipca, a jutro urodziny Harry'ego. Hermiona wyciągnęła wolny pergamin i napisała wiadomość.

Ginny,
z chęcią wybiorę się z tobą na Pokątną. Za dwadzieścia minut spotkajmy się 
koło Esów i Floresów. Masz rację, zapomniałam, co ze mnie za przyjaciółka?!
Hermiona

Brązowowłosa przywiązała pergamin do nóżki Errol'a i wypuściła go. Poszła się przyszykować. I nawet wiedziała już co kupi Harry'emy na urodziny.

---------------

Zapraszam do komentowania :)
Pozdrawiam :)

piątek, 22 lipca 2016

Rozdział 1



W niedzielne popołudnie Harry pojawił się u progu Nory. To dzisiaj na obiedzie mają razem z Ginny ogłosić, że się zaręczyli. Harry denerwował się od rana, chociaż jej rodzice dali im błogosławieństwo, to wciąż był zdenerwowany. Bał się reakcji jej rodzeństwa. Co prawda, Harry nie raz się o tym przekonał, że rodzina Weasley bardzo go lubi, ale gdzieś tam z tyłu głowy narastał niepokój. Czy George z Fred'em nie zastosują jakiejś sztuczki z ich sklepu? Co powie Bill? A najgorszy to był Ron. Co powie jego przyjaciel? Harry snuł różne wersje, tak samo jak Ginny, która od zaręczyn chodziła niespokojna. Bała się reakcji swojego starszego brata Rona. I tylko jego. Wreszcie gdy usłyszała dzwonek do drzwi zerwała się z fotela w salonie i pobiegła do drzwi. Otworzyła i ujrzała tam swojego chłop... wróć, narzeczonego. Dziwnie brzmiało to słowo, ale była szczęśliwa, że może je wypowiedzieć.

- Harry! - uśmiechnęła się i przytuliła go.

- Witaj, Ginny. - uśmiechnął się i złożył delikatny pocałunek na jej ustach.

- Są w dobrych humorach. - powiedziała Ginny, gdy szli do salony Weasley'ów. - Hermiona już wie. Starałam się to ukryć, ale wiesz jaka ona jest - zaśmiała się Ginny.

Harry zaśmiał się i przywita się z Weasley'ami.

- Harry, kochaneczku, zmizerniałeś w tym Ministerstwie. - zamartwiała się Molly Weasley, kiedy przytulała Harry'ego. - Zaraz będzie obiad, siadajcie do stołu! - krzyknęła do wszystkich w salonie.

Wszyscy zajęli miejsca przy stole. Do kuchni wszedł pan Weasley, który dopiero wrócił z Ministerstwa.

- Witajcie! - zawołał do rodziny i przytulił żonę. - Harry! Jak miło Cię widzieć! - poklepał Harry'ego po plecach.

Wszyscy zaczęli jeść przygotowane jedzenie. Dało się słyszeć tylko dźwięk sztućców uderzanych o talerze. Harry posłał Ginny spojrzenie i już mieli wstać, kiedy wyprzedził ich Bill, pytając ojca:

- Jak w Ministerstwie?

- Źle się dzieje. - odparł Artur Weasley i potarł czoło. - A właśnie Harry. Słyszałeś o tych mugolach. - Harry przytaknął mu, a pan Weasley kontynuował. - Ciężka sprawa. Mam nadzieję, że Aurorzy się tym zajmą.

- Jaka sprawa? - zapytał Ron z drugiej strony stołu, a pan Weasley machnął ręką w stronę Harry'ego.

Hermiona przewróciła oczami i odłożyła widelec na talerz, kończywszy jeść. Pani Weasley starała się jej podrzucić na talerz jeszcze jednego ziemniaka, ale po dwóch nieudanych próbach przestała, co wywołało śmiech u Fleur.

- Znaleziono zabitego mugola. - wszyscy Weasley'e zamarli, oprócz Harry'ego i Artura Weasley'a. - A przy nim różdżkę. Nie wiemy na razie do kogo należy, nie wykluczamy też, że mogła zostać skradziona, ale ostatni był z niej rzucony Cruciatus. Tan człowiek umarł w potwornych męczarniach. - westchnął Harry i potarł swoją bliznę na czole.

Ostatnio często tak robił, kiedy się denerwował. A powodów do denerwowania się miał coraz więcej. Nastała cisza w jadalni Weasley'ów. Trwała ona jednak krótko, bo postanowił ją przerwać Bill. Wstał razem z Fleur z wielkimi uśmiechami na ustach.

- Chcielibyśmy ogłosić, że spodziewamy się dziecka. - powiedział Bill.

Wszyscy zaczęli gratulować i snuć przypuszczenia, czy to dziewczynka, czy jednak chłopczyk.

- Bill zaczął się rozmnażać! - zaśmiał się George, a jego brat mu zawtórował.

Pani Weasley uderzyła obu po głowie. Skulili się w sobie, wciąż chichocząc. Bill'owi i Fleur nie było do śmiechu, chociaż na twarzy Fleur można było zauważyć lekkie rozbawienie. Za to jej mąż uważnie obserwował braci.
Hermiona spojrzała na Ginny, a później na Harry'ego. Wiedziała, że on też chcą coś ogłosić, więc kopnęła Harry'rgo pod stołem w nogę.

- Ała. - syknął Harry i popatrzył w stronę Hermiony nie wiedząc o co jej chodzi.

Hermiona popatrzyła się na niego i kiwnęła na Ginny. Harry zmieszał się, ale chwycił rękę Ginny i razem podnieśli się z miejsc.

- My też chcielibyśmy coś ogłosić. - zaczęła Ginny widząc minę Harry'ego.

- Zaręczyliśmy się. - dokończył Harry i czekał na wybuch paniki u Weasley'ów.

Zamiast tego, George i Fred wybuchnęli śmiechem, a Ron poczerwieniał.Hermiona razem z resztą rodziny Weasley'ów pogratulowała Harry'emu i Ginny.

- Gratuluję! -każdy uśmiechał się i przytulał narzeczeństwo.

- Zaskoczyliście nas! - wychrypiał Ron cały czerwony.

Hermiona przewróciła oczami i szepnęła do Ginny:

- Nie zwracaj na niego uwagi.

Na co Ginny zachichotała.

- Jak ja się cieszę! - uśmiechnęła się pani Weasley. - To kiedy ślub? - zapytała.

Harry zachłysnął się wodą, a Ginny zamarła w połowie drogi jej widelca z marchewką do ust. Artur Weasley poklepał Harry'ego po plecach śmiejąc się z ich reakcji, zresztą jak i reszta rodziny. Widać, że wszyscy byli zadowoleni z ich zaręczyn, a pani Weasley oczekiwała szybkiego ślubu. Wszyscy mieli szampańskie humory.
No oprócz Ron'a.

---------------

Zapraszam do komentowania :)

Prolog



Harry już od godziny ślęczał nad papierkową robotą. Jako Auror spodziewał się czegoś ambitniejszego. No cóż, brał to co dawali. Gdy wybiła godzina końca jego pracy, pośpiesznie przebrał się w przygotowane ciuchy (do kieszeni wsadził małe pudełeczko, modląc się, żeby nie zapomniał o nim i ciesząc, że uzyskał zgodę rodziców Ginny), zebrał papiery i wyszedł z Ministerstwa.
Dzisiaj rocznica jego i Ginny. Nie chciał się spóźnić, aby nie sprawić swojej dziewczynie smutku. Wszedł szybko do kominka z garścią proszku Fiuu i wykrzyknął "Nora". Rzucił proszek i pojawiły się zielone płomienie.
Harry pojawił się przed domem rodziny Weasley dwie minuty przed czasem. Ruszył ścieżką w stronę zakrzywionego domu. Gdzieś w oddali słyszał pohukiwanie sowy. Zapukał do drzwi. Nie musiał długo czekać. Drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się jego wybranka.
Ginewra Molly Weasley.

- Harry! - wykrzyknęła i rzuciła się swojemu chłopakowi na szyję.

- Cześć, Ginny. - uśmiechnął się Harry. - Gotowa? - spytał.

- Tak. - odpowiedziała Ginny.

Harry złapał ją za rękę i razem aportowali się do restauracji. Harry miał już zamówiony stolik dla ich dwójki. Z daleka od innych i zaczarowany, (aby nikt nikogo nie podsłuchiwał i nie widział), zresztą jak każdy inny stolik.

- Harry, ale tu pięknie! - uśmiechnęła się Ginny.

Harry odwzajemnił uśmiech, odsunął krzesło dla Ginny i kiedy ona sama już usiadła, sam zajął miejsce na przeciw jej. Dopiero teraz mógł się jej przyjrzeć. Ginny była ubrana w zieloną sukienkę, sięgającą jej do kolan. Płomiennorude włosy były ułożone i opadały falami na jej lewe ramię. Na szyi miała wisiorek z małym diamencikiem, który dostała od Harry'ego na święta w ubiegłym roku. Było gorąco, więc Harry wyczarował wiatrak, który ustawił za Ginny. Wtedy Harry poczuł kwiatowe perfumy Ginny. Jak zawsze skojarzyło mu to się z Norą.
Zamówili naleśniki i resztę wieczoru spędzili miło gawędząc i wspominając trzy wspólne (już spokojne) lata oraz wcześniejsze rocznice. W pewnym momencie Harry wstał i uklęknął na jedno kolano przed Ginny, która zaaferowana czynami młodego Potter'a przytknęła ręce do twarzy.

- Ginewro Molly Weasley, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - spytał Harry.

Po policzkach Ginny leciały już łzy. Przez chwilę nie mogła wydusić ano słówka. Wreszcie po chwili, która dla Harry'ego była jak wieczność, dziewczyna wstała i powiedziała to jedno słowo:

- Tak!- krzyknęła Ginny.

Harry uśmiechnięty złapał dziewczynę i okręcił się z nią wokół własnej osi. Kiedy wreszcie ją puścił, założył jej na palec wielki pierścionek z brązowym oczkiem.

- Jest w kolorze twoich oczu. - powiedział Harry i pocałował dziewczynę w usta.

Wrócił na swoje miejsce i zamówił dla nich szampana, by uczcić zaręczyny. Przez resztę kolacji młodzi narzeczeni nie puścili już swoich dłoni.
---------------

* pierścionek zaręczynowy Ginny

Witajcie!

Witam Was na moim nowym blogu o dalszych losach Złotej Trójki, czyli Harry'ego, Ron'a i Hermiony :)
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)
Rozdziały będą się pojawiały codziennie lub co dwa dni.
Jestem otwarta na Wasze sugestie.

Zapraszam do komentowania :)

Pozdrawiam cieplutko :)