niedziela, 14 sierpnia 2016

Dziekuję!

Dzień dobry wszystkim!

Chciałabym wszystkim podziękować za... 1000 wyświetleń! 


Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

Nie spodziewałam się tak dużego zainteresowania! :)

Bardzo jest mi miło i liczę, że niedługo będzie Was więcej. 

Pozdrawiam! :)

------------------------- 

PS. Rozdział pojawi się niedługo, ponieważ mam małe przemeblowanie w domu i nie mam za bardzo czasu :)

czwartek, 4 sierpnia 2016

Rozdział 7

Ron jak zwykle aportowal się koło swojego domu. Pchnął skrzypiącą bramkę i wszedł po trzech schodkach na małą altankę. W oknie widział Hermionę krzątającą się po kuchni. Otworzył drzwi i wszedł do domu, zostawiając płaszcz na wieszaku. Kwiatki, które kupił po drodze, schował za plecami. Hermiona była ubrana w sukienkę i stała w kuchni.

- Wróciłem! - powiedział Ron i podszedł ucałować narzeczoną i dać jej bukiet.

Hermiona przywitała się z mężczyzną i pocałowała w podzięce za kwiaty, które niezmiernie ją ucieszyły. Wsadziła je od razu do wazonu i usiedli do stołu. Sprawa z Krumem nie dawała jej jak na razie spokoju. Hermiona z zafascynowaniem słuchała o dzisiejszej wizycie Ron'a i Harry'ego w św. Mungu, a gdy zaczęła opowiadać o sukcesie WESZ, już całkowicie zapomniała o jej byłym wielbicielu. Po kolacji razem z narzeczonym spędzili miły wieczór we własnym towarzystwie.

Nazajutrz Ron jak zwykle ruszył do pracy, a Hermiona z racji dnia wolnego planowała odwiedzić swoją przyjaciółkę, Ginny. Pożegnała Ron'a całusem w policzek i sama zaraz po nim apotowała się do Nory. W drzwiach przywitała ją pani Weasley.

- Hermiona! Jak miło Cię widzieć! Siadaj i opowiadaj co u Ciebie i Ron'a. - pani Weasley przytuliła ją i od razu zaprowadziła do kuchni.

- Wszystko dobrze. - uśmiechnęła się Hermiona. - Przyszłam do Ginny. Jest u siebie?

- Tak. Kończy pakować rzeczy. Jutro ma je przenieść do Doliny Godryka. - uśmiechnęła się pani Weasley i wróciła do robienia obiadu.

Hermiona wspięła się po schodach do pokoju rudowłosej. Jeszcze niedawno sama tu mieszkała, gdy z Ron'em szukali dla siebie domu. Teraz Ginny przeprowadza się do Harry'ego i zaczną przygotowania do ślubu.
Hermiona uchyliła drzwi i zauważyła swoją przyjaciółkę nerwowo przykładająca do siebie dwie bluzki i przeglądająca się w lustrze.

- Zdecydowanie zielona. - zaśmiałą się i krzyżując ręce na piersi oparła się o futrynę.

Ginny obróciła się szybko i zaskoczona przybyciem przyjaciółki od razu rzuciła się jej na ręce.

- Mionka! - zawołała i pociągnęła dziewczynę na kanapę.

Przyłożyła do siebie wie bluzki i zapytała dziewczynę:

- Na pewno zielona?

- Pasuje Ci do włosów i oczu. - uśmiechnęła się Hermiona i wzięła do ręki Proroka Codziennego z komody.

Przeglądnęła go, ale nic nie zwróciło jej uwagi. W tym czasie Ginny przebrała się już w zieloną bluzkę i w myślach przyznała przyjaciółce rację. Miała nadzieję, że Harry'emu tez się spodoba.

- Ginny, chciałam z Tobą pogadać. - powiedziała Hermiona.

- Coś się stało? - zaniepokoiła się Ginny.

- Niee... Tak. - westchnęła Hermiona. - Wrócił Wiktor Krum i chce się ze mną zobaczyć.

- Chyba nie mówisz, że pójdziesz. - zagadnęła Ginny.

- Muszę, inaczej on się nie odczepi i jeszcze przyjdzie do nas jak w domu będzie Ron, a wiesz, że ten go nie za bardzo toleruje. - westchnęła Hermiona.

- Okej. Rób co uważasz za odpowiednie, ale pamiętaj, że masz narzeczonego. - powiedziała Ginny i przytuliła przyjaciółkę dla dodania jej otuchy.  

Pogadały jeszcze chwilkę i Hermiona wróciła do swojego domu. Znalazła czysty kawałek pergaminu i wysłała wiadomość do Wiktora. Teraz tylko pozostało jej czekanie na odpowiedź.

---------------
Hej!
Wyjeżdżam i nie będzie mnie :(
Następny rozdział oczekujcie po weekendzie :)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania!

wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział 6

Hermiona była w szoku. Za drzwiami stał Wiktor Krum. Ten sam, którego zapamiętała ze ślubu Bill'a i Fleur. Wydawał się w ogóle nie zmienić. Dalej miał szpiczasty nos i króciutko przycięty zarost. Kobiety w jego towarzystwie pewnie alej reagowały cichutkimi uśmieszkami. Chociaż była zaręczona, jego uroda i męskość dalej wzbudzały i w niej wiele emocji.

- Witaj, Wiktorze. - powiedziała Hermiona i uścisnęła jego wyciągniętą rękę.

Mężczyzna podniósł ją do ust i delikatnie ucałował co wywołało rumieńce na policzkach Hermiony. Uśmiechnął się na ten widok. Hermiona była zaniepokojona. Za chwilę miał wrócić Ron, więc musiała jakoś spławić przybysza, by nie wzbudzał podejrzeń.

- Co tu robisz? - zapytała Hermiona.

- Przyjechałem do Ciebie. - uśmiechnął się Wiktor. - Mogę wejść?

Hermiona zaskoczona w pierwszym momencie nie mogła wydusić słowa, ale w końcu, przypominając sobie o kolacji postanowiła pozbyć się nieproszonego gościa. 

- Niestety, ale jestem umówiona i śpieszę się. Spotkajmy się kiedy indziej. - powiedziała w nadziei, że to go przegoni.

- No dobrze. - westchnął Krum. - Do zobaczenia.

Wiktor chciał pocałować Hermionę w policzek, ale ta się odsunęła i posłała mu blady uśmiech. Mężczyzna wycofał się z entuzjazmem. Ponownie znowu ją zobaczy!

A Hermiona? Zamknęła szybko drzwi i oparła się o nie plecami głęboko oddychając.

"Co za dzień" - pomyślała i ruszyła do kuchni wyciągnąć pieczeń z piekarnika.