wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział 6

Hermiona była w szoku. Za drzwiami stał Wiktor Krum. Ten sam, którego zapamiętała ze ślubu Bill'a i Fleur. Wydawał się w ogóle nie zmienić. Dalej miał szpiczasty nos i króciutko przycięty zarost. Kobiety w jego towarzystwie pewnie alej reagowały cichutkimi uśmieszkami. Chociaż była zaręczona, jego uroda i męskość dalej wzbudzały i w niej wiele emocji.

- Witaj, Wiktorze. - powiedziała Hermiona i uścisnęła jego wyciągniętą rękę.

Mężczyzna podniósł ją do ust i delikatnie ucałował co wywołało rumieńce na policzkach Hermiony. Uśmiechnął się na ten widok. Hermiona była zaniepokojona. Za chwilę miał wrócić Ron, więc musiała jakoś spławić przybysza, by nie wzbudzał podejrzeń.

- Co tu robisz? - zapytała Hermiona.

- Przyjechałem do Ciebie. - uśmiechnął się Wiktor. - Mogę wejść?

Hermiona zaskoczona w pierwszym momencie nie mogła wydusić słowa, ale w końcu, przypominając sobie o kolacji postanowiła pozbyć się nieproszonego gościa. 

- Niestety, ale jestem umówiona i śpieszę się. Spotkajmy się kiedy indziej. - powiedziała w nadziei, że to go przegoni.

- No dobrze. - westchnął Krum. - Do zobaczenia.

Wiktor chciał pocałować Hermionę w policzek, ale ta się odsunęła i posłała mu blady uśmiech. Mężczyzna wycofał się z entuzjazmem. Ponownie znowu ją zobaczy!

A Hermiona? Zamknęła szybko drzwi i oparła się o nie plecami głęboko oddychając.

"Co za dzień" - pomyślała i ruszyła do kuchni wyciągnąć pieczeń z piekarnika.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz