niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział 4

Harry wraz z Ron'em teleportowali się do św. Munga. Mężczyźni wjechali windą na IV piętro, a głos z głośnikpa ogłosił, że są na oddziale: "Urazy pozaklęciowe".  Uzdrowiciele od razu jak rozpoznali dwójkę Aurorów, zaprowadzili ich do jednego z łóżek. Było zastawione parawanem, a na łóżku leżała postać mężczyzny.

- Jest wyczerpany. Podajemy mu odpowiednie eliksiry, ale kuracja wymaga czasu. - wytłumaczył im uzdrowiciel.

Harry popatrzył się na mężczyznę leżącego na łóżku. Nie wierzył własnym oczom. Mrugał oczami, przecierał je rękami, myśląc, że coś mu się przewidziało. Niestety nie. Na łóżku leżał Cedrik Diggory.

- Harry... - szepnął Ron.

Ronald tak samo jak Harry rozpoznał postać na łóżku. Przestraszył się, bo nie wierzył własnym oczom. Co prawda Cedrik miał nieogoloną brodę, ale jego twarz była tak zmęczona, że wyglądał jak zupełnie ktoś inny. Ciemne włosy, trochę przydługie, były rozrzucone po poduszce i posklejane. Ron zerknął na Harry'ego, który przecierał oczy rękami. On tez to widział.

- Ron, czy... Czy to Cedrik Diggory, czy ja śnię? - spytał Harry, cały czas wpatrując się w postać leżąca na łóżku.

- Harry, lepiej abyśmy zgłosili to Kingsley'owi. - szepnął Ron.

- Najpierw upewnijmy się, ze to on. - powiedział Harry i poszedł do łóżka.

Mężczyzna leżał nieruchomo i wpatrywał się w sufit. Harry dopiero teraz zauważył, że jest przywiązany. Pewnie musiał się rzucać lub chciał wstać. Harry pochylił się nad nim, a mężczyzna lekko przewrócił głowę w jego stronę i teraz ich spojrzenia się spotkały.

- Harry Potter... - wychrypiał mężczyzna.

- Cedrik? - spytał Harry z napięciem w głosie.

Mężczyzna zaśmiał się gardłowo, ale śmiech przerwał mu natarczywy kaszel. Gdy już się uspokoił, znowu zwrócił się do Harry'ego.

- Gdzie twój wierny przyjaciel, pan Weasley? - spytał mężczyzna.

- Jestem tutaj! - krzyknął Ron i podszedł do łóżka z drugiej strony.

Mężczyzna znowu się zaśmiał.

- Ahh... kogoś mi tu brakuje. - znowu kaszel przerwał mu wybuch śmiechu. - No co? Nie poznajesz mnie, Potter?

Harry zerknął na Ron'a, ale ten uważnie obserwował postać leżącą na łóżku.

- To ja Cedrik. - prychnął mężczyzna.

- Nie wierz mu, Harry. - szepnął Ron.

Cedrik Diggory zwrócił swoją głowę w jego stronę. Zlustrował go spojrzeniem i dalej zaczął mówić, cały cza patrząc na Ron'a.

- Na czwartym roku podczas Turnieju Trójmagicznego kazałem Ci iść do łazienki dziewczyn, bo odkryłem jak otworzyć jajo, a wcześniej ty powiedziałeś mi, że pierwsza konkurencją są smoki. - westchnął Cedrik.

Zwrócił swoją głowę z powrotem do Harry'ego.

-To on. - powiedział Harry do Ron'a, który dalej wyglądał na nie przekonanego.

- Co Ci się stało? - zapytał Harry.

- Długa historia. - zaśmiał się Cedrik i zamknął oczy. - Masz czas mnie wysłuchać, czy może lepiej aby wysłuchał mnie Kingsley?

Harry westchnął.

- Myślę, że Kingsley byłby lepsza partią. - powiedział Harry i wydobył z kieszeni pióro i pergamin.

- Oh, fantastycznie. Przyjedzie zgraja dupków. - zaśmiał się Cedrik.

Kolejny napad kaszlu przywołał uzdrowiciela, który wygonił Harry'ego i Ron'a z sali, którzy teleportowali się do Ministerstwa.

- Cóż, ja mu nie wierzę. - westchnął Ron i razem ruszyli zdać relację Kingsley'owi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz