wtorek, 26 lipca 2016

Rozdział 5

Harry razem ze swoim przyjacielem ruszyli do gabinetu Kingsley'a. Musieli jak najszybciej powiedzieć mu co stało się w św. Mungu. Harry zastukał do drzwi jego gabinetu, a potem uchylił drzwi. Kingsley siedział przy biurku i gdy spostrzegł kto jest w drzwiach od razu wstał.

- Witaj, Kingsley. - powiedział Harry, a zza niego wychylił się Ron.

- Harry, proszę wejdź. - powiedział w podszedł do mężczyzn. - Witaj Ronaldzie. - Ron kiwnął mu głową na powitanie. - I jak sprawy w św. Mungu?

- Niedobrze. - westchnął Ron.

Usiedli, a Harry opowiedział Kingsley'owi o wszystkim czego byli dzisiaj świadkami. Kingsley był zaskoczony.

- Ale przecież Cedrik Diggory nie żyje! - krzyknął zdegustowany Kingsley.

- Ja też jak uważałem. On umarł na moich oczach. - westchnął Harry.

- Jutro pójdę tam i to sprawdzę. - powiedział Kingsley. - A teraz jesteście wolni.

Ron ucieszony szybkim powrotem do domu szybko pożegnał się z nimi i wyszedł z Ministerstwa. W kieszeni dał o sobie przypomnieć liścik od Hermiony. Ron nigdy nie był wylewny w uczuciach, ale wiedział, że stało się coś dobrego. Postanowił kupić Hermionie różę. Zadowolony teleportował się do swojego domu. Już w progu poczuł, że atmosfera jest napięta. 

~*~

Hermiona uwijała się jak w ukropie, bo wiedziała, że za niedługo ma wrócić Ron z pracy. Chciała by wszystko było idealnie i perfekcyjnie. Stół nakryła białym obrusem w granatową kratę i poustawiała ich najlepsza zastawę. Pieczeń (według przepisu Molly Weasley) dochodziła w piekarniku, a sałatka mieszała się na kuchni. Gdyby nie użyła magii, byłaby spóźniona o jakieś dwa sosy do pieczeni. Chciała zrobić niespodziankę swojemu narzeczonemu. Kiedy usłyszała, że ktoś się teleportował, zaniosła sałatki na stół i ściągnęła fartuch.

- Już idę! - krzyknęła, gdy usłyszała dzwonek do drzwi, co ją zaskoczyło, bo Ron nigdy nie dzwoni.

"Pewnie zapomniał kluczy." - pomyślała.

Ruszyła w stronę drzwi, jeszcze przeglądają się w lustrze. Miała na sobie swoją ulubioną sukienkę w kwieciste wzory i białe sandałki. Przekręciła klucz w zamku z lekkim zgrzytem i otworzyła drzwi.

- O boże! - krzyknęła widząc kto stoi zza drzwiami.

Hermiona była tak zaskoczona, że nie mogła wydusić ani słowa więcej.

- Witaj, Hermiono.
----------------
Zapraszam do komentowania :)
Pozdrawiam!


2 komentarze:

  1. Nie żeby coś, ale rozdziały miały być co 1/2 dni. 3 Dzień mija, już 18 :( Jakaś choroba, czy co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak internetu :( Dzisiaj dodam nowy :)
      Pozdrawiam!

      Usuń